lidzbark warmiński
Film z ZSMP w Lidzbarku Warmińskim
22 października 2011
Kuba Przygoński drugi w Maroko
23 października 2011
Pokaż wszystkie
abstynencja seksualna

Czy zastanawialiście się kiedyś, czy wstrzemięźliwość seksualna może mieć wpływ na Wasze wyniki sportowe? Czy jeśli abstynencja seksualna mogłaby je znacząco poprawić, czy bylibyście w stanie się do niej zastosować? Wielu światowej sławy sportowców, także kobiet, poważnie podchodzi do tego tematu, wszystko w swoim życiu dostosowując do konkretnych zawodów, które stają się najważniejszym celem w aktualnej chwili ich życia. Poniżej publikujemy kilka ciekawych uwag, danych, wypowiedzi sportowców oraz znanego autorytetu w tym zakresie, prof. dr. hab. Zbigniewa Lwa- Starowicza.

Co na to prof. dr. hab. Zbigniewem Lew-Starowiczem, psychiatra i seksuolog: 

Sportowcy to grupa społeczna, której organizmy poddawane są szczególnemu wysiłkowi i obciążeniom. Czy zatem cechują ją jakieś specyficzne predyspozycje seksualne?

– Z pewnością u sportowców występuje wiele czynników, które sprzyjają seksualności. Po pierwsze – sylwetka osób uprawiających sport jest dobrze zbudowana i umięśniona, to zaś powoduje, że własne ciało mogą one postrzegać z zadowoleniem i akceptacją. Po drugie – na punkcie swojego wyglądu posiadają znacznie mniej kompleksów i zahamowań niż ludzie, którzy żadnego sportu nie uprawiają. Istnieje również ścisły związek pomiędzy aktywnością ruchową a poziomem testosteronu w organizmie. Mężczyźni, którzy kulturą fizyczną nie zajmują się wyczynowo, a jedynie zaczynają trenować dla własnej przyjemności – na przykład biegają po parku albo chodzą do siłowni – są zaskoczeni nagłym przypływem popędu oraz energii życiowej. Rzec by można, iż intensywny ruch wpływa na wyższy poziom libido. Do tego należy dodać czynnik kolejny: aktywność ruchowa sprzyja podejmowaniu decyzji, wzmaga odwagę oraz dążenie do rywalizacji w walce o sukces. To – siłą rzeczy – przenosi się na relacje z płcią odmienną. Mniej jest w tym względzie zahamowań, lęku, nieśmiałości albo obaw. Nic dziwnego, że seksualność ludzi uprawiających sport może się prezentować zupełnie dobrze.

Część sportowców przed startem w zawodach stosuje abstynencję seksualną. Czy taka abstynencja rzeczywiście ma wpływ na osiągany wynik? Może dla osób nie uprawiających sportu wyczynowo ma ona także jakieś znaczenie?
– Twierdzenie, jakoby powstrzymywanie się od współżycia seksualnego sprzyjało biciu rekordów na stadionach, w świetle obecnie przeprowadzanych badań, jest nieprawdziwe. W tym względzie trzeba się kierować subiektywnym stanem sportowca. Część zawodników jest aktywna seksualnie nawet w przeddzień turnieju, ponieważ współżycie wpływa na nich pozytywnie, inni z kolei – zachowują abstynencję czując, że ta dodaje im wigoru. Takie zjawisko jest zupełnie naturalne. Podobne zachowania można zaobserwować u ludzi nie mających nic wspólnego z kulturą fizyczną. Niektórzy mężczyźni zasypiają po odbyciu kopulacji, ale są również tacy, którzy mogą po niej „przenosić góry”.
Wiadomo, że sportsmenki zażywają środki przyspieszające bądź opóźniające menstruację. Biorąc pod uwagę, że lekkoatletka albo koszykarka startuje w ciągu roku w kilku albo kilkunastu turniejach, staje się oczywiste, że takie środki musi ona przyjmować niezwykle często. Czy to nie odbija się negatywnie na jej zdrowiu?
– Przyznam, że znam wielu sportowców, nawet członków kadry narodowej, którym udzielam konsultacji albo którzy przychodzą do mnie zwyczajnie porozmawiać o swoich sprawach. Niewiele natomiast poznałem sportsmenek. Owszem, kilka zgłosiło się do mnie, gdy na skutek zażywania dopingu miały poważne zaburzenia cyklu miesiączkowego, przerost łechtaczki czy inne kłopoty ze zdrowiem. Jednak kobiety uprawiające sport wyczynowo praktycznie do mnie nie trafiają. Sądzę, że jest to spowodowane albo tym, że lepiej od mężczyzn radzą sobie z problemami seksualnymi, albo też – ich powiernikami w sprawach intymnych stają się ginekolodzy. Wracając do pańskiego pytania stwierdzić muszę, że organizm kobiety posiada wręcz cudowne właściwości przystosowawcze – potrafi dojść do pełnej wydolności nawet po najcięższych kuracjach hormonalnych. Przykładem na to mogą być anorektyczki albo narkomanki. Przypuszczam, iż decyduje o tym fakt silnego nastawienia kobiecego organizmu na prokreację. Zaznaczam jednak, że jest to tylko hipoteza.

 

– Sądzi pan, że w okresie napięcia przedmiesiączkowego, kiedy u większości kobiet wzrasta drażliwość, a nawet agresja, zawodniczki byłyby w stanie osiągać lepsze wyniki niż czynią to normalnie?
Co prawda kobiety z zespołem napięcia przedmiesiączkowego posiadają wyższy poziom agresji – który mógłby skutkować dobrym wynikiem w sporcie – ale też szybciej się męczą. Mogę więc sobie jedynie wyobrazić, że w takim okresie, podczas jakiegoś krótkotrwałego wysiłku, ich wynik byłby lepszy.

Inni znawcy mówią tak:
„ Czy przed ważnymi zawodami, takimi jak np. maraton trzeba zrezygnować z aktywności seksualnej? Jeżeli tak, to proszę powiedzieć: ile to ma być dni przerwy?

Generalnie nie ma pewnej odpowiedzi, na ile dni przed startem powiedzieć partnerce: „Ach, dzisiaj boli mnie głowa – dobranoc Kochanie”. Jest to sprawa indywidualna i należy wypróbować kilka wariantów, ponieważ możemy zareagować odmiennie niż inni mężczyźni. Mogę posłużyć się przykładem innych biegaczy. Panuje przekonanie, że w przypadku kobiet aktywność seksualna na kilkanaście godzin przed zawodami pomaga w uzyskiwaniu lepszych rezultatów.

W przypadku mężczyzn jest odwrotnie. Podobno Muhammad Ali był seksualnym abstynentem nawet 6 tygodni przed ważnymi walkami. Wydaje się, że panowie mają potem większe kłopoty z koncentracją na zadaniu startowym i gorzej regenerują się po nocnej aktywności. Generalnie większość zawodników w sportach wytrzymałościowych rezygnuje z aktywności seksualnej na 3 dni przed startem, niektórzy nawet dodatkowe 2-3 dni dłużej. Są to dane nie tylko zasięgnięte z doświadczeń Europejczyków, ale również wieczornych rozmów z mieszkańcami innych kontynentów, w tym Afryki :).

Mniej seksu, więcej masy mięśniowej?

Czy gdyby jednak zaniechać na jakiś czas życia seksualnego, to mielibyśmy szanse na zdobycie większej masy mięśniowej? Przecież na czymś muszą opierać swoje zalecenia trenerzy zabraniający zawodnikom seksu przed zawodami. Zawody sportowe wymagają szczególnego skupienia uwagi i sił. Jeśli więc to zalecenie dotyczy kilku dni, to ma sens. Jednak trener nakazujący dłuższą abstynencję seksualną zawodnikowi bazuje na jakichś przestarzałych zabobonach. Na dłuższą metę brak satysfakcji seksualnej spowoduje spadek motywacji i chęci do życia. To musi też przełożyć się na gorsze wyniki w sporcie. Fakt, że u mężczyzn po stosunku spada poziom testosteronu, ale też częsty seks prowadzi do tego, że w skali dobowej organizm tego testosteronu wydziela więcej.

Tu dochodzimy do sedna problemu. Czynnikiem budującym masę mięśniową są w ostateczności hormony anaboliczne, a więc także testosteron. Jeśli przez długi czas nie uprawiamy seksu, to będziemy mieli niższy poziom testosteronu. Niższy poziom testosteronu oznacza mniej masy mięśniowej. Natomiast regularny seks to więcej testosteronu i więcej masy mięśniowej.
Rzecz jasna potrzebna nam jest dobra dieta, która uzupełni wszystkie braki energetyczne. Dużo białka na początek, potem odpowiednio dobrane kwasy tłuszczowe. Zabraknie w diecie tłuszczu i nie ma cudów – spada poziom testosteronu, zanika libido. No i wreszcie naturalne bomby hormonalne, czyli zielone warzywa. Uchronią nas przed niebezpieczeństwami spożycia większych ilości białka i dzięki minerałom podbiją poziom testosteronu i innych hormonów. Gdyby kulturyści wiedzieli ile korzyści dają zielone warzywa zamawialiby ich równie dużo, jak odżywek białkowych.

Tak oto powracamy do kwestii wcześniej sygnalizowanej. Dlaczego jedni mogą kochać się kolejny raz już po chwili, a inni nie? Częściowo odpowiedzialne są za to wrodzone predyspozycje, ale nie zwalajmy na nie wszystkiego. Im lepsza dieta i im cięższy trening, tym z czasem będziesz mógł się też czyściej kochać. Tu wypada mi wtrącić, że dość ciekawym suplementem poprawiającym i jedno i drugie, a więc wzrost masy mięśniowej i potencję jest Long Jack tak twierdzą kulturyści. Nie ma w nim nic cudownego. Bazuje on właśnie na maksymalnym wykorzystaniu zależności pomiędzy treningiem siłowym a seksem.

Jak to widzą zawodnicy?

– Uważam, że człowiek jest najbardziej niebezpieczny, gdy nie szczytuje przez sześć tygodni – twierdzi mistrz federacji WBA w wadze ciężkiej David Haye (24-1, 22 KO). Według Haye’a, abstynencja seksualna jest jednym z kluczy do jego pięściarskich sukcesów.
13 listopada „Hayemaker” w Manchesterze zmierzy się z złotym medalistą olimpijskim z Sydney Audleyem Harrisonem (27-4, 20 KO). Będzie to jego druga obrona mistrzowskiego pasa.

Przykład abstynencja seksualna:

Według Haye’a wstrzemięźliwość seksualna ma wpływ na jego osiągnięcia sportowe. – Wiem to z własnego doświadczenia. Gdy raz złamałem tę zasadę, przegrałem – powiedział bokser. Brytyjczyk na zawodowym ringu przegrał tylko raz – w 2004 roku z Carlem Thompsonem.

Nie tylko „Hayemaker” jest seksualnym abstynentem. Podobną zasadę stosuje też jego przeciwnik. – U mnie ten okres abstynencji to trzy tygodnie, przed tym pojedynkiem może cztery – zdradził 39-letni Harrison.

Źródło:

www.nikerunningpoland.bieganie.pl

www.hormonwzrostu.edu.pl

www.tvn24.pl

www.szczawinski.cba.pl

Partnerzy

facebook youtube