Tylko kilka dni do Motocross of European Nations w Gdańsku
4 września 2018
Prezentacja zawodników Motocross of European Nations
6 września 2018
Pokaż wszystkie

Budzimy się i mamy plan dnia dostosowany pod motocykl – wywiad z Freestyle Family

Freestyle Family to jedna z najlepszych ekip freestyle motocrossu w Polsce, w której skład wchodzi m.in. pierwszy i najbardziej utytułowany zawodnik FMX w Polsce, Bartek Ogłaza. Chłopaków łączy miłość do sportów ekstremalnych i wysokich lotów. W tym roku po raz kolejny rozgrzewali publikę na Pol’And’Rock Festival. Przy tej okazji udzielili poniższego wywiadu, który publikujemy za Monster Energy.

Jak powstało Freestyle Family? Czy naprawdę traktujecie się jak rodzina?

Rafał Biały „Biały”: Freestyle Family to właśnie taka rodzina. Jak powstała? No nie wiem. Postanowiliśmy tak w sumie w kilka osób. Stwierdziliśmy razem, że połączymy siły, bo każdy siedzi u siebie, a tak będzie łatwiej np. rozbudować wspólny park. To większa motywacja. Oczywiście nie było od razu XL tylko to stopniowo rosło aż doszliśmy do takiego zadowalającego poziomu i teraz fajnie to wszystko działa. Wciąż jednak nie ma kropki nad i.

Większość z Was zaczęła jeździć jako nastolatkowie, a nawet mając kilka lat.

Marcin Łukaszczyk „Szuki”: Może nie kilka, ale jak byliśmy nastolatkami, mając 15-16 lat mieliśmy pierwsze motocykle. Ja akurat zacząłem prosto od skoków z rampy, Bartek ścigał się wcześniej w motocrossie w Mistrzostwach Polski, Rafał zaczynał od roweru MTB, więc każdy miał trochę inną drogę. No jednak razem się spotkaliśmy i jesteśmy w tym momencie najlepszą ekipą w Polsce, i cały czas podnosimy poziom.

Wystąpiliście na Pol’And’Rock po raz drugi. Jak się czujecie i co Was najbardziej zaskoczyło?

Bartek Ogłaza „Bart”: Sam festiwal jest sztos. Jestem tu chyba już 7 raz i zawsze marzyłem żeby skakać przy głównej. Teraz byliśmy chociaż pokazać się na głównej scenie.

Biały: Publika przede wszystkim, tu jest mega moc. Ludzie tutaj czują klimat. Można pomachać to odmachają z tą samą mocą. Nieważne co byśmy prezentowali, ile osób by nas tu nie skakało. Jak jeździmy na zawodach czy pokazach to publika nakręca to wszystko i tu jest naprawdę topowo.

Bart: Nie ma lepszego miejsca na Ziemi na pokazy.

Czy FMX jest popularny w Polsce?

Szuki: Na pewno bardziej niż parę lat temu. Ludzie już coraz lepiej rozpoznają ten sport. Każdy jak widzi ciężarówkę to wie, że jest do skoków motocyklowych. Dużo ludzi przychodzi i już nas kojarzy jako zawodników freestyle.

Jak Polska wygląda na tle innych krajów?

Biały: Nie da się porównać tego. Ciężko powiedzieć. Są kraje w Europie, które są słabsze niż Polska i jeździ tam może 2-3 zawodników. Pomimo tego, że u nas nie jest to dyscyplina mega popularna to jednak trzymamy poziom i jak pojedziemy w Europę to nie kryjemy tyłów totalnie.

Jakie były Wasze najgłupsze pomysły związane ze skokami?

Szuki: To były moje początki. Zbierając moje skoki na CeZecie i drewnianej rampie, która się rozpadała po pierwszym skoku. Później skakałem w gałęzie, bo nie miałem basenu z gąbkami. Skakałem do wody. Po prostu nie miałem pojęcia o tym wszystkim i próbowałem. Miałem trochę głupich pomysłów z tego okresu. Teraz na szczęście mi trochę przeszło.

Bart: Ja miałem taki jeden głupi pomysł, bo tylko na filmach widziałem te baseny z gąbkami. Zbudowaliśmy taki sami w Warszawie. Gąbek było ze 2 metry i były to gąbki od naczyń. Wyskakiwałem z rampy super kicker, która była ustawiona na 10-11 metrów. Nie wiedziałem jak ją ustawić, więc ustawiłem na 14. Powinno się skakać na pierwszym biegu, ja skoczyłem na drugim, zrobiłem tsunami z flipem i motocykl mnie wciągnął w gąbki. Połamał mi 3 kręgi i kask. Szybko poziom szedł do góry i też chciałem robić backflipy, i właśnie z pośpiechu różne rzeczy się dzieją.

A jak z kontuzjami?

Szuki: Ogólnie miałem już 13 kości złamanych. Każda kontuzja była dziwna. Miałem dwie nogi połamane, dwa piszczele na raz, szczękę w trzech miejscach złamaną, przedramię, obydwie kości, dwa razy lewy nadgarstek. Teraz akurat mam piąty rok bez kontuzji, więc jest okej.

Biały: U mnie nie było jakiś tragicznych kontuzji, ale zdarzały się zwłaszcza jak zaczynałem. Jakieś urazy stawów, mam pozrywane więzadła w dwóch kolanach i połamałem dwa obojczyki.

Bart: Akurat każda kontuzja u mnie to pół roku, siedem miesięcy i dopiero powrót. Jak roztrzaskałem kolana to 3 lata miałem wyjęte i przestałem jeździć na motocrossie. Prawy nadgarstek, prawa noga, dwa razy prawy obojczyk, lewy obojczyk, wybiłem zęby, złamałem dwa razy nos, straciłem rzepkę w kolanie, piszczel. Jeszcze tylko praktycznie tylko lewej ręki nie złamałem.

Skoro to tak niebezpieczne to dlaczego to robicie?

Szuki: Kręci nas to generalnie. Kochamy ten sport. Kochamy jeździć na motocyklach i to nas napędza naprawdę do życia. To jest nasza życiowa pasja. I ja sobie nie wyobrażam w ogóle życia bez motocykla. Nawet jak już skończę freestyle to chciałbym mieć ten motocykl do motocrossu czy enduro jak będę miał 50 lat i po prostu będę sobie jeździł dla zajawki.

Biały: To trwa cały czas. Budzimy się, już mamy plan dnia dostosowany pod motocykl. Idziemy spać, myślimy jak się latało, oglądamy zdjęcia, wstajemy, planujemy. Po prostu uzależnienie.

O czym marzycie?

Szuki: Moim marzeniem jest dostanie się do pierwszej 6 finałowej Mistrzostw Świata.

Biały: Ja chcę po prostu żeby to trwało cały czas i żeby mój poziom jazdy rósł tak żebym miał możliwość startu w coraz bardziej prestiżowych imprezach.

Bart: Moim marzeniem jest jeździć jak najdłużej i żeby zdrowie dało radę. Od 6 lat nie miałem żadnego dzwona, nic nie złamałem i chciałbym to kontynuować ile się da. Chciałbym być najstarszym freestylowcem w Polsce.

Będziecie mieli okazję obejrzeć Freestyle Family już niedługo! Wystąpią podczas Verva Street Racing wspieranego przez Monster Energy. Do zobaczenia 9 września w Krakowie!

źródło i zdjęcia: Monster Energy
dodała: Ruda

Partnerzy

facebook youtube