Jak powstało Freestyle Family? Czy naprawdę traktujecie się jak rodzina?
Rafał Biały „Biały”: Freestyle Family to właśnie taka rodzina. Jak powstała? No nie wiem. Postanowiliśmy tak w sumie w kilka osób. Stwierdziliśmy razem, że połączymy siły, bo każdy siedzi u siebie, a tak będzie łatwiej np. rozbudować wspólny park. To większa motywacja. Oczywiście nie było od razu XL tylko to stopniowo rosło aż doszliśmy do takiego zadowalającego poziomu i teraz fajnie to wszystko działa. Wciąż jednak nie ma kropki nad i.
Większość z Was zaczęła jeździć jako nastolatkowie, a nawet mając kilka lat.
Marcin Łukaszczyk „Szuki”: Może nie kilka, ale jak byliśmy nastolatkami, mając 15-16 lat mieliśmy pierwsze motocykle. Ja akurat zacząłem prosto od skoków z rampy, Bartek ścigał się wcześniej w motocrossie w Mistrzostwach Polski, Rafał zaczynał od roweru MTB, więc każdy miał trochę inną drogę. No jednak razem się spotkaliśmy i jesteśmy w tym momencie najlepszą ekipą w Polsce, i cały czas podnosimy poziom.
Wystąpiliście na Pol’And’Rock po raz drugi. Jak się czujecie i co Was najbardziej zaskoczyło?
Bartek Ogłaza „Bart”: Sam festiwal jest sztos. Jestem tu chyba już 7 raz i zawsze marzyłem żeby skakać przy głównej. Teraz byliśmy chociaż pokazać się na głównej scenie.
Biały: Publika przede wszystkim, tu jest mega moc. Ludzie tutaj czują klimat. Można pomachać to odmachają z tą samą mocą. Nieważne co byśmy prezentowali, ile osób by nas tu nie skakało. Jak jeździmy na zawodach czy pokazach to publika nakręca to wszystko i tu jest naprawdę topowo.
Bart: Nie ma lepszego miejsca na Ziemi na pokazy.
Czy FMX jest popularny w Polsce?
Szuki: Na pewno bardziej niż parę lat temu. Ludzie już coraz lepiej rozpoznają ten sport. Każdy jak widzi ciężarówkę to wie, że jest do skoków motocyklowych. Dużo ludzi przychodzi i już nas kojarzy jako zawodników freestyle.
Jak Polska wygląda na tle innych krajów?
Biały: Nie da się porównać tego. Ciężko powiedzieć. Są kraje w Europie, które są słabsze niż Polska i jeździ tam może 2-3 zawodników. Pomimo tego, że u nas nie jest to dyscyplina mega popularna to jednak trzymamy poziom i jak pojedziemy w Europę to nie kryjemy tyłów totalnie.
Jakie były Wasze najgłupsze pomysły związane ze skokami?
Szuki: To były moje początki. Zbierając moje skoki na CeZecie i drewnianej rampie, która się rozpadała po pierwszym skoku. Później skakałem w gałęzie, bo nie miałem basenu z gąbkami. Skakałem do wody. Po prostu nie miałem pojęcia o tym wszystkim i próbowałem. Miałem trochę głupich pomysłów z tego okresu. Teraz na szczęście mi trochę przeszło.
Bart: Ja miałem taki jeden głupi pomysł, bo tylko na filmach widziałem te baseny z gąbkami. Zbudowaliśmy taki sami w Warszawie. Gąbek było ze 2 metry i były to gąbki od naczyń. Wyskakiwałem z rampy super kicker, która była ustawiona na 10-11 metrów. Nie wiedziałem jak ją ustawić, więc ustawiłem na 14. Powinno się skakać na pierwszym biegu, ja skoczyłem na drugim, zrobiłem tsunami z flipem i motocykl mnie wciągnął w gąbki. Połamał mi 3 kręgi i kask. Szybko poziom szedł do góry i też chciałem robić backflipy, i właśnie z pośpiechu różne rzeczy się dzieją.
A jak z kontuzjami?
Szuki: Ogólnie miałem już 13 kości złamanych. Każda kontuzja była dziwna. Miałem dwie nogi połamane, dwa piszczele na raz, szczękę w trzech miejscach złamaną, przedramię, obydwie kości, dwa razy lewy nadgarstek. Teraz akurat mam piąty rok bez kontuzji, więc jest okej.
Biały: U mnie nie było jakiś tragicznych kontuzji, ale zdarzały się zwłaszcza jak zaczynałem. Jakieś urazy stawów, mam pozrywane więzadła w dwóch kolanach i połamałem dwa obojczyki.
Bart: Akurat każda kontuzja u mnie to pół roku, siedem miesięcy i dopiero powrót. Jak roztrzaskałem kolana to 3 lata miałem wyjęte i przestałem jeździć na motocrossie. Prawy nadgarstek, prawa noga, dwa razy prawy obojczyk, lewy obojczyk, wybiłem zęby, złamałem dwa razy nos, straciłem rzepkę w kolanie, piszczel. Jeszcze tylko praktycznie tylko lewej ręki nie złamałem.
Skoro to tak niebezpieczne to dlaczego to robicie?
Szuki: Kręci nas to generalnie. Kochamy ten sport. Kochamy jeździć na motocyklach i to nas napędza naprawdę do życia. To jest nasza życiowa pasja. I ja sobie nie wyobrażam w ogóle życia bez motocykla. Nawet jak już skończę freestyle to chciałbym mieć ten motocykl do motocrossu czy enduro jak będę miał 50 lat i po prostu będę sobie jeździł dla zajawki.
Biały: To trwa cały czas. Budzimy się, już mamy plan dnia dostosowany pod motocykl. Idziemy spać, myślimy jak się latało, oglądamy zdjęcia, wstajemy, planujemy. Po prostu uzależnienie.
O czym marzycie?
Szuki: Moim marzeniem jest dostanie się do pierwszej 6 finałowej Mistrzostw Świata.
Biały: Ja chcę po prostu żeby to trwało cały czas i żeby mój poziom jazdy rósł tak żebym miał możliwość startu w coraz bardziej prestiżowych imprezach.
Bart: Moim marzeniem jest jeździć jak najdłużej i żeby zdrowie dało radę. Od 6 lat nie miałem żadnego dzwona, nic nie złamałem i chciałbym to kontynuować ile się da. Chciałbym być najstarszym freestylowcem w Polsce.
Będziecie mieli okazję obejrzeć Freestyle Family już niedługo! Wystąpią podczas Verva Street Racing wspieranego przez Monster Energy. Do zobaczenia 9 września w Krakowie!
źródło i zdjęcia: Monster Energy
dodała: Ruda