3 dni ścigania i zabawy, czyli Moto Weekend nad morzem na zakończenie sezonu
4 czerwca 2018
MXGP: GP Wielkiej Brytanii padło łupem Herlingsa i Jonassa
5 czerwca 2018
Pokaż wszystkie

Erzbergrodeo Red Bull Hare Scramble 2018 za nami. Niesamowita rywalizacja na Żelaznym Gigancie dostarczyła wielu niesamowitych emocji, momentami zakrawającymi o zawał serca. Tadka Błażusiaka nie omija pech i tym razem dostarczył nam wszystkim mocnych wrażeń. Graham Jarvis wygrywa Erzbergrodeo po raz czwarty w karierze.

Wszyscy najważniejsi zawodnicy World Enduro Super Series startowali wczoraj z pierwszej linii. Billy Bolt, Manuel Lettenbichler, Jonny Walker, Graham Jarvis, Wade Young i oczywiście Tadek Błażusiak. Niestety zabrakło na starcie Codiego Webba, który dzień wcześniej zaliczył upadek i odniósł kontuzję eliminująca go ze startu, jeśli nie ze sporej części sezonu.

Holeshot dla Tadka

Zwycięzca prologu, Colton Haaker, wywalczył sobie pole position na niedzielny wyścig. Po starcie jednak został szybko wyprzedzony przez Taddy’ego, który wywalczył holeshota i zaczął szaleńczo gnać w stronę mety. Tadek prowadził przez około pół godziny i jako pierwszy dopadł do leśnej sekcji. Wyjechał jednak z niej za daleko, musiał odszukać z powrotem trasę, zaliczył upadek, mocno poobijał siebie i motocykl… Mogło wydawać się, że to koniec rywalizacji dla niego.

W międzyczasie na prowadzenie wysunął się Manuel Lettenbichler, a zaraz za nim podążał Billy Bolt. Bolt mocno naciskał i przez chwilę to on był liderem. Austriak jednak mocno zaryzykował i nie zatankował motocykla odzyskując prowadzenie. Do „Stołówki Carla” dotarł jako pierwszy. To najmniej przyjemna i najbardziej obciążająca fizycznie sekcja na trasie, usłana niekończącymi się sporymi głazami. Bolt wpadł tam za nim i dalej jechali ponownie niedaleko siebie.

Graham Jarvis, który na pierwszym check poincie był 17 stopniowo odrabiał straty. Przed 19 CP był już czwarty i ścigał Jonnego Walkera.

Zielone piekło zweryfikowało kolejność na mecie

Kluczowa walka, która de facto zdecydowała o końcowym wyniku rozegrała się w „Zielonym piekle”. Lettenbichler utknął w połowie niezwykle śliskiego i stromego podjazdu. Kiepsko to wyglądało, jednak Bolt rzucił motocykl na trawę obok podjazdu i rzucił się na pomoc Austriakowi. Wprawił tym w osłupienie wszystkich. Gdy zawodnicy walczyli z motocyklem Manuela, dojechali ich Jarvis i Walker. Grahamowi udało się wyjechać dość wysoko samodzielnie, potem tylko wypchnął motocykl do góry i pojechał dalej ze świadomością, że jeśli chce dowieźć prowadzenie do mety, nie może sobie pozwolić na żadne błędy. Dodatkowo czuł na plecach oddech Jonnego Walkera, który ścigał go jak zły.

Gdy w końcu udało się wyciągnąć motocykl Lettenbichlera, Bolt był zbyt zmęczony, aby wyciągać z Manuelem swój. Został więc, aby złapać oddech i dopiero przy współpracy z Wadem Youngiem udało mu się wyjechać z Die Grüne Hölle.

Jarvis nie popełnił po drodze żadnego błędu i na mecie zameldował się jako pierwszy. Z minimalną stratą 41 sekund metę przekroczył Jonny Walker. Trzeci dojechał Manuel Lettenbichler. Czwarty był Wade Young, a piąty Billy Bolt.

Błażusiaka nie omija pech

W międzyczasie Tadek, po złapaniu oddechu po uderzeniu klatką piersiową w kierownicę i wymianie dyfuzora, gnał do przodu starając się odrobić jak najwięcej czasu i wywalczyć punty do WESS. Ostatecznie udało mu się przejechać metę na ósmej pozycji. Otrzymał jednak największe owacje od widzów, co być może osłodziło nieco ten wynik. Mamy nadzieję, że pech wreszcie opuści Tadka i w przyszły weekend we Francji podczas rajdu Trefle Lozerien da swoim rywalom mocno popalić!

W sumie wyścig, w regulaminowym czasie czterech godzin, ukończyło zaledwie 23 zawodników z 500. Oskar Kaczmarczyk, który stracił oba hamulce, został sklasyfikowany na 73 pozycji, Emil Juszczak na 104, Adam Kubarski na 110, Robert Rozpędowski na 124, Krzysztof Nędzka na 199, Sławomir Poziomkowski na 296, a Bartłomiej Tabin na 313.

Pełne wyniki można znaleźć TUTAJ

dodała: Ruda
zdjęcia: Red Bull

Partnerzy

facebook youtube