Sample Image
VAN DEN BERK vs. EVERTS
12 marca 2008
MX for Fun!
14 marca 2008
Pokaż wszystkie

Masters Of Dirt- wokół Freestylu

Sample Image

Sample Image Zapewne niektórzy z was pamiętają zapowiedz wielkiego tournee słynnych zawodów FMX Masters of Dirt! Połowa już za nami. Właściwie to na dzień dzisiejszy pozostało już tylko ostatnie show (Graz, Austria), lecz za dużo wrażeń na raz może zaszkodzić, więc na razie połowa dawki. Chcecie wiedzieć jak gorąco było?! Lepiej od razu przynieście sobie z kuchni schłodzony napój. 

Przystanek: Wiedeń.

W 2008 roku słynne na całą Europę zawody Masters of Dirt, ponownie zawitały do Wiednia. Tym razem emocjonujący zestaw najlepszego FMX, BMX, Mountainbike i Minibike został dodatkowo poszerzony o zwiększoną dawkę płomieni, pirotechniki, gorących dziewczyn i innych widowiskowych atrakcji.

Sample Image Fuel Girls, czyli szczupłe, zwinne i przykuwające wzrok dziewczyny, z niezwykłym wdziękiem i zaangażowaniem dodawały całej imprezie dodatkowych rumieńców. Nie ograniczyły się jedynie do kilku krótkich występów na arenie, ale nieustannie rozgrzewały publikę, inicjowały głośne oklaski, zachęcały ludzi do gwałtownych reakcji na zdarzenia z toru i oczywiście rozbudzały męską wyobraźnię. Fuel Girls stały się nieodłączną częścią najlepszych pokazów halowego Freestyle'u (Indoor FMX).

Jednak najważniejszą kobietą Wiedeńskiego M.O.D, była Jolene Van Vugt z Toronto w Kanadzie. Bardziej wtajemniczeni we Freestyle Motocross, kojarzą ją ze słynnych filmów Travis'a Pastrany, Nitro Circus. Jolene jest jedną z nielicznych dziewczyn na świecie, które trenują FMX. Co więcej, kręci Backflipy na dircie. W Wiedniu startowała poza konkursem, pokazując swoje własne wersje słynnych freestylowych tricków. Supergirl Seatgrab, czy Lazygirl podczas 18 metrowego skoku w wykonaniu Kanadyjki, sprawiły że publika domagała się wciąż o więcej i więcej. Jolene spisała się doskonale, choć do swoich kolegów wciąż sporo jej brakuje. Bez wątpienia to szalona i odważna dziewczyna, z nieustającym apetytem na życie. Tak jak większość ludzi Freestylu, chce smakować z niego jak najwięcej, jak najintensywniej.     

Sample Image Amerykanin Justin Hoyer, wyrzucił swój ważący 260 kilogramów Snowmobile na wysokość 15 metrów ponad arenę, wykonując salto w powietrzu i perfekcyjnie lądując oszałamiającego Backflipa. Publika wybuchła spontanicznymi okrzykami, riderzy FMX, śledzący występ Hoyer'a z drugiego lądowiska, wyrzucili ręce w powietrze, krzyczeli, po czym zbiegli w jego kierunku i w wyniku wezbranych emocji skoczyli na niego, przygważdżając go do ziemi. Nikt nie wierzył w to co zobaczył. Przede wszystkim nikt się tego nie spodziewał.

BMX i Mountainbike jam session zaprezentowało najlepszych europejskich zawodników rowerowych, skaczących niesamowite Frontflipy, Backflipy Double-Tailwhips, Underflipy, 720-stki, kończąc na seriach Wheel-to-wheel trick. Dwa, równoległe niesamowite zjazdy, ustawione po skrajnych stronach areny, pozwalały im uzyskać odpowiednią prędkość, wyrzucającą ich w powietrze na pokaźną wysokość ponad pierwszą hopę. Dzięki temu ich pokazy zyskały dodatkową dynamikę. Jednak na tym nie koniec. Na każdego z nich czekała zaraz następna rampa i kolejny skok. Niezależnie, z której strony to obserwować, wyglądało imponująco. Szczególnie, kiedy równocześnie zjeżdżali zawodnicy z obu najazdów.

Sample ImageAmerykanin Travis Hart, jeżdżący na minibiku, po raz kolejny podwyższył poprzeczkę dla swojego ciała, decydując się wykonać całkiem nowe kombinacje Backflipów w jego wykonaniu. Niestety podczas niedzielnego show nie dokręcił No Hand'Flipa, w wyniku czego zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek. Nie wiele brakowało by skręcił kark. Na szczęście po chwili wstał o własnych siłach i wspiął sie na szczyt lądowiska, uspokajając publiczność, że nic mu nie jest. Zaraz po zawodach zapowiadał już nowe kombinacje planowane na przystanek M.O.D w Linz.

 Najlepsze na koniec. Najwięcej działo się wokół Freestyle Motocrossu, stanowiącego bazę dla całej imprezy. Pokazy rozpoczynały imponujące eksplozje pirotechniczne, zabawy z płomieniami i gra świateł. W finałach, absolutny fenomen z Francji, Tom Pages dał wszystkim popalić i zostawił daleko w tyle swoich rywali Brice Izzo (FR), czy Daniela Bodin (Swe). Zwyciężył zarówno w sobotę, jak i w niedzielę niesamowitymi, zapierającymi dech w piersiach trickami typu Backflip Clifhanger, czy też Backflip Indian-air, przeplecionymi z doskonale wykonanymi pozostałymi, regularnymi trickami. Kalifornijski mistrz Whipów, Ronnie Renner podczas obu wieczorów zdominował Whip Contest i Step-up, czyli konkurs skoku wzwyż przez poprzeczkę, z łatwością osiągając wysokość 8,5 metra. Gdyby nie fakt, iż nie dało się wysunąć wyżej barierki, Ronnie najpewniej biłby swój rekord, ponieważ był w świetnej formie i miał dużo zapasu nad poprzeczką. Jego technika nie ma sobie równych. Stanowi jedność ze swoją maszyną i kiedy trzeba, łamie ją zgodnie ze swoją wolą, kierując się w powietrzu tam gdzie chce. Niestety Ronnie mógł wystąpić tylko na pierwszej z czterech imprez Masters of Dirt i nie zobaczymy go więcej w czasie tournee M.O.D.

Sample ImagePonad to, wiele wrażeń dostarczył publice spektakularny pokaz zsynchronizowanych skoków, zakończonych niewiarygodnym ciągiem tricków w wykonaniu wszystkich 8-śmiu riderów. Zmasowany atak na przestrzeń powietrzną… wybuchowa mieszanka latających motocykli i ciał. Wisienka w cieście, dla prawdziwych smakoszy Freestylu. Zostały wykorzystane wszystkie rampy. Odjechane, kipiące adrenaliną okrążenia rozpoczynały skoki parami na dwóch, równoległych rampach, a kończył sznur skaczących jeden za drugim zawodników. Absolutny odlot.

Co działo się za kulisami… . Tym razem obyło się bez większych akcji, do których zawodnicy są bardzo skorzy. Mają to chyba zapisane w kodzie genetycznym. Wszyscy byli na tyle zmęczeni, bądź skupieni na evencie, że nie w głowie było nikomu urządzanie śmiesznych akcji. Georgie-20 letni organizator wszystkich przystanków M.O.D, nie miał chwili wytchnienia. Biegał po całej hali, pilnując wszystkich szczegółów i kolejności wpuszczania zawodników na arenę. Pomagał mu między innymi Mayr Gerhard, całkiem nowy rider FMX, który przy Masters of Dirt występuje w roli organizacyjnej. Obecny był również Martin Schenk, austriacki zawodnik, który świeżo co wyleczył kontuzję po upadku w Koszycach. Przyjechał do Wiednia towarzysko, z olbrzymim, profesjonalnym aparatem. Fotografia to jego dodatkowa pasja. Czemu się nie zdziwiłam, że na połowie zdjęć główne miejsce na zdjęciu zajmowały nieostre pośladki Fuel Girls… . Natura ridera… .

Przystanek: Linz.

Sample Image W roku 2008, Masters of Dirt po raz pierwszy zawitało do niewielkiego miasta Linz, którym totalnie wstrząsnęło!! Impreza może skromniejsza niż weekend wcześniej, ale równie gorąca. Gra ogni, pirotechnika, ciągnący ciężkiego jeepa Strong Man i Fuel Girls, których entuzjazm trzeba było wręcz gasić, rozkręciły zgromadzonych tu fanów mocnych wrażeń do czerwoności. Wśród nich można było również wyłowić kilka starszych osób, po których twarzach widać było, że bawią się co najmniej świetnie.

Intersport Arena jest stosunkowo małym obiektem dla Freestyle Motocrossu. Nie dało rady wpleść w program tych zawodów jeszcze BMXu. Miejsca starczyło w sam raz na dwa mobilne lądowiska i kilka ramp. Warto wspomnieć, że zawodnicy są raczej za lądowiskami z ziemi.

Sample Image Podczas treningów, wielu zawodników początkowo kończyło skok na barierkach, póki nie wyczuli jak wcześnie muszą zacząć hamować (jeszcze na lądowisku!!). Doszło nawet do tego, że Alvarowi Dal Farze wkręcił się w tylne koło, czarny materiał osłaniający amortyzujące potencjalne kolizje snopy słomy. Niestety riderzy nie mogli tu rozwinąć swoich skrzydeł i w pełni pokazać na co ich stać. Wyglądali na skurczonych w sobie, kiedy wyjeżdżali trenować i z obawą skakali pierwsze Backflipy. Arena choć ciasna i w gruncie rzeczy dość niebezpieczna dla zawodników, stanowiła  dla nich swego rodzaju wyzwanie. Tylko najlepsi mogą mierzyć się w tym sporcie w utrudnionych warunkach. Dodatkowo wszyscy martwili sie o amerykanina, Travisa Harta (minibike), który kolorem skóry na twarzy niczym nie różnił się od ściany. Ledwo stał na nogach, ale twardo przygotowywał się na show.

Sample Image Niemal pewnym zwycięzcą przystanku w Linz był Japończyk, Eigo Sato znany również ze słynnej serii Red Bull X-Fighters. Jednak dość poważnie wyglądający upadek pod koniec jego przejazdu w rundzie kwalifikacyjnej, wyłączył go z dalszej części zawodów. Całe szczęście odzyskał zaburzoną wywrotką pamięć i doszedł do siebie na tyle, by być gotowym wystartować w ostatnich dwóch etapach M.O.D.

Tłum zebranych widzów poza tym, że szalał non stop, szczególnie ożywiał się na kolej tzw. Francuskich Cudownych Dzieciaków, Toma Pages i Brice Izzo. Obaj, niewiele wychylając się ponad dwadzieścia lat, stanowią coraz groźniejszą konkurencję dla starych wyjadaczy zawodów FMX. Szczególnie Tom, za którym przemawia chociażby i podwójne zwycięstwo w Wiedniu. Tym razem jednak, mimo kilku asów w rękawie, takich jak wciąż zarezerwowany dla najlepszych Superman Backflip, nie przekonali do siebie sędziów na tyle, by zapewnić sobie miejsca na podium.

Sample Image Zawody zostały całkowicie zdominowane przez Włochów od kwalifikacji, przez konkurs Whipów, synchro, na finałach kończąc. Niesamowity team Da Boot z Massimem Bianconcinim i Alvarem Dal Farrą wyróżniał się w każdej dziedzinie. Obaj są aktualnie w doskonałej formie. Szczególnie na uwagę zasługuje Alvaro, dla którego były to pierwsze zawody po ponad miesięcznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją lewego barku. Na motocykl wsiadł zaledwie kilka dni przed przyjazdem do Linz, a już wygrał kwalifikacje, konkurs whipów i zgarnął też pierwsze miejsce w finałach, totalnie przejmując stery imprezy. Po piętach deptał mu Massimo (Bianco), zajmując drugie miejsce. Razem stworzyli również imponujący duet w trakcie skoków synchronicznych, gdzie dwóch zawodników skacze równocześnie z dwóch ramp, ten sam trick.

 Ponad to w zawodach wzięło udział dwóch amerykanów Derek Burlew oraz Derek Garland z najsłynniejszego teamu FMX świata, Metal Mulisha. Obaj byli poważnymi rywalami Alvara w konkursie Whipów, ale jak już wam wiadomo, zostali pobici.

Ujeżdżający dziecinnych rozmiarów motocykl Travis Hart, postawiony do lepszej formy dzięki prowizorycznej kuracji zdrowotnej, skakał totalnie pokręcone tricki na miarę rasowych FMXowców. Kilka wywrotek tylko rozochociło go do dalszych popisów. Travis zawsze upada, ale ludzie zawsze go uwielbiają, gdyż ma w sobie tę niezbędną nutkę showmana. To on jest dla publiki, a nie na odwrót.

Linz dobiegło końca, pozostawiając w ludziach dreszczyk emocji i smak adrenaliny na podniebieniu, zachęcając wszystkich hurtem do odwiedzenia następnych przystanków tournee Masters of Dirt.

Już wkrótce druga część relacji i podsumowanie tournee. Czekajcie również na galerie zdjęć.

Relacja i Foto: Zuza, MotoX.com.pl

Partnerzy

facebook youtube