Organizatorzy spodziewają się wielu tysięcy kibiców dopingujących zespołom na trasie odcinków. Przeniesiona z Afryki do Ameryki Południowej największa motoryzacyjna impreza od razu podbiła serca Argentyńczyków. Wczoraj wielu z nich przybyło na główną ulicę miasta, gdzie ustawiono specjalną rampę. Po kolei wjeżdżali na nią wszyscy uczestnicy rajdu. Polacy dostali nie mniejsze brawa niż największe gwiazdy. A w sobotni poranek ruszają na liczącą w sumie ponad 9500 km trasę. Oto co do powiedzenia przed startem mieli zawodnicy ORLEN Team:
Jacek Czachor: Spodziewam się, że pierwszy etap przejadę szybko i nie będę mieć żadnych problemów z motocyklem, nie pomylę trasy i zamelduję się na mecie. Muszę rozkładać dobrze siły na wszystkie czternaście etapów, a nie tylko na pierwszy odcinek. Wygra ten, kto pojedzie najlepiej cały rajd.
Marek Dąbrowski: Chciałbym stracić jak najmniej siły na początku. Chciałbym żeby starczyło sił na dwa i pół tygodnia. Będę się starał nie podpalać, ale to jest nieuniknione. Jedzie bardzo dużo zawodników w małych odstępach czasowych, po dwóch co trzydzieści sekund, więc będzie dużo kurzu. To będzie ciężka przeprawa.
Jakub Przygoński: Cieszę się, że już startujemy, bo bardzo lubię jeździć na motocyklu. Na razie trochę się boję, bo rajd będzie ciężki i długi. Boję się też wczesnego wstawania. Będziemy kładli się spać około północy, bo wcześniej się nie wyrobimy, a trzeba będzie wstać wcześnie rano. Wytrzymać to przez dwa tygodnie nie będzie łatwo. Teraz trzeba myśleć o tym, co będzie jutro. Czeka nas bardzo szybki odcinek liczący 370 km. Startując z 82. pozycji będę wyprzedzać bardzo dużo zawodników. Nie będzie to łatwe, bo pojedziemy w kurzu, trochę mnie to spowolni, ale będę dobijać się do czołówki.
więcej informacji na stronie: www.orlenteam.pl