paris_hilton_flip
Rich Kearns – video
25 listopada 2010
Le Touquet 2011 – Rajd po plaży już w styczniu
26 listopada 2010
Pokaż wszystkie

Parę słów o sytuacji w motocrossie

logo

logoKilka dni temu na stronie www.mxwojcik.pl pojawił się bardzo ciekawy artykuł o stanie polskiego motocrossu napisany przez byłego zawodnika i trenera Marcina Wójcika. Sam myślałem o takim tekście od kilku tygodni jednak brak motywacji spowodował, że aż do dziś nie bardzo chciało mi się za to zabierać. Przyznaje, że moja postawa przypominała trochę działania PZM. Niby coś chciałem robić, ale nie potrafiłem się za to kompletnie zabrać odkładając wszystko na potem, co w większości sytuacji kończy się jak mawiał Grek Zorba „piękną katastrofą”. Marcin Wójcik zajął się w swoim tekście problemami o zasięgu ogólnokrajowym ja natomiast skupię się bardziej na punktcie widzenia lokalnym, choć przedstawię, także swoją wizję PZM.

 

To właśnie brak reform doprowadził do patowej sytuacji, w której znalazł się polski motocross. Działacze PZM wyglądają jakby założyli „za duże” buty i każdy krok przez nich wykonany wygląda głupio i prowadzi niechybnie do potknięcia. PZM jest molochem nadal funkcjonującym w czasach PRL. Zamiast w 1989 roku przeprowadzić gruntowną przebudowe i zacząć funkcjonować niczym np. ADAC (http://pl.wikipedia.org/wiki/ADAC) to związek pozostał praktycznie w niezmienionym stanie aż do dziś. Nie wykorzystał szansy jaki dawał wolny rynek na wzbogacenie się np. otwarcie sieci beznzynowych. PZM praktycznie nic nie zrobił tracąc szanse na rozwój finansowy. Czego efektem jest dzisiejszy brak pieniędzy na szkolenie młodzieży, promocję, organizację zawodów. Jedym słowem wszystko.

 

Żeby coś zaczeło się kręcić w tym sporcie potrzebna jest „pozytywistyczna” praca u podstaw. Zmiany nie mogą iść od góry. To tak naprawdę środowisko musi wymóc potrzebne reformy od dołu. Kluby muszą działać jak najwięcej w swoich środowiskach lokalnych, muszą pokazywać, że istnieją, promować ten sport. Przykładowo w gminie organizowany jest festyn w domu dziecka. Wystarczy przyjechać zaproponować swój udział, wystawić motocykle, przewieźć dzieciaki, jak w okolicy ktoś ma rampę też trzeba to wykorzystać. Automatycznie zmieni się negatywne nastawienie do motocrossu, panujące wśród większości społeczeństwa i władz, dla których tylko niszczymy lasy, straszymy zwierzęta i smrodzimy. W ten sposób uzyskujemy szacunek wśród środowiska lokalnego, z którym przyjdzie nam współpracować w związku z poszukiwaniem potencjalnych sponsorów, czy budowy toru.

 

Kolejną naszą bolączką jest mentalność. Zastanówcie się ile razy jest tak, że „ktoś” przyjeżdża na tor i wykorzystuje każdą sposobność do wykręcania się od zapłacenia tych „paru” złoty za wjazd. Przecież te pieniądze nie zostaną przepite, przewąchane, przehulane przez klubowiczów, tylko wydane na równanie toru, a z tego wszyscy korzystamy. Chyba każdy z nas woli trenować na równym obiekcie niż na powybijanym, zaniedbanym, a co za tym idzie nie do końca bezpiecznym torze. Drugim problemem jest ogólnie panująca zawiść. Zarówno na poziomie ogólnopolskim np. komenatarze dotyczące wyjazdu Łukasza Kurowskiego do Niemiec na GP jaki i lokalnie, a widzę to obserwując środowisko warszawskie, gdzie między klubami nie ma praktycznie żadnej współpracy, non-stop pojawiają się oczerniające teksty np. na temat jednego z zawodników GKM, po zawodach 11 listopada. Z resztą wystarczy przeczytać co wypisują niektórzy czytelnicy na MotoX.com.pl.

 

Ostatnia temat, który chciałbym poruszyć to zawody okręgowe. Coraz więcej organizuje się ich w Polsce. Mamy Strefę Zachodnią, Otwarte Mistrzostwa Lubelszczyzny, Puchar 6 Torów oraz Okręgu Warmińsko-Mazurski. Byłem na rundzie z każdej wymienionej wyżej serii. Jeżeli chodzi o kwestię organizacji sportowej według mnie najlepiej wypadł OWM, natomiast jeśli miałbym wskazać imprezę, która przyciągneła najwięcej kibiców to Puchar 6 Torów. Jednak skupię się teraz na wprowadzonej licencji C, pozostającej tylko i wyłącznie martwym przepisem, który odstrasza amatorów. Koszt wyrobienia takiej licencji jest znaczny co odstrasza wielu do spróbowania swoich sił. Podczas zawodów w Mielnie jeden z działaczy z dumą stwierdził, że teraz dzięki jego pomysłowi na wprowadzenie licencją C każdy amator będzie ubezpieczony na zawodach jak i treningu. Sytuacja ta jednak trochę wypaczona co spowodowało, że dużo osób przez przymus posiadania licencji C i wycofania Konkursowej Jazdy Motocyklem zrezygnowała z uczestnictwa w zawodach, a byłem świadkiem że w połowie przypadków podczas rejestracji na zawody licencja C jest nie potrzebna.

 

Artykuł Marcina Wójcika ukazał się w ostatnim momencie, kiedy statek już kompletnie tonie wszyscy go opuszczają, a Europa dosłownie i w przenośni nam odjeżdża. Dla przykładu we wszystkich rundach MP w motocrossie w 2009 roku wystartowało 226 zawodników(pamiętajmy, że w niektórzy zawodnicy startowali w dwóch klasach), a w 2010 roku było ich juz tylko 173, co dało spadek o 23%! Mam nadzieję, że mój tekst jaki i ze strony www.mxwojcik.pl rozpoczną jakąś dyskusję na temat potrzebnych zmian zarówno w PZMie jak i naszej mentalności.

 

MotoX.com.pl, Jasimierz

Partnerzy

facebook youtube