
Tadeusz Błażusiak, motocyklowy wicemistrz świata w halowym enduro, wziął udział w 2. rundzie halowego Pucharu Świata w enduro. Zawody zostały rozegrane w Genui. Nowotarżanin mieszkający na stałe w Krakowie zajął 2. miejsce. Tadeusz Błażusiak, zawodnik fabryczny ekipy KTM, od początku należał do ścisłej czołówki. Na starcie stanęli najlepsi zawodnicy enduro i motocrossu, włącznie z mistrzem świata Hiszpanem Ivanem Cervantesem, który był liderem PŚ.
Polak zajmował przed tą rundą 2. miejsce w klasyfikacji generalnej.Nowotarżanin zaczął jak zwykle od mocnego uderzenia: w kwalifikacjach wykręcił najlepszy czas i awansował do ścisłego finału. Składał się on z trzech wyścigów rozegranych na trudnej i szybkiej pętli (5 okrążeń) usianej przeszkodami. Zawodnik, który miał najlepszy wynik w trzech wyścigach – wygrywał.

Pierwsza runda była jednak pechowa dla Polaka. Przegrał nie z rywalami, ale z nie do końca przemyślaną przez organizatorów przeszkodą. Okazało się, że na sztucznie usypanej górze pokrytej kamieniami zawodnicy blokowali się nawzajem, zwłaszcza w czasie dublowania słabszych jeźdźców. Najwięcej szczęścia miał na 2. okrążeniu Cervantes, któremu organizatorzy szybko wyciągnęli motocykl i pomogli przejechać przez górkę. Błażusiakowi nikt nie pomógł, gdyż organizatorzy wyciągali akurat inne motocykle. Polak musiał sam przepchać motocykl (nie mógł wyjechać, gdyż zbocze było zablokowane przez słabszych zawodników) i stracił czas, spadając z 2. na 4. pozycję. Podczas kolejnych okrążeń na zboczu górki panował chaos i Taddy nie zdołał odrobić strat, na mecie zajął 4. miejsce.
Drugi wyścig był jeszcze bardziej pechowy. Organizatorzy okiełznali chaos na górce – zwiększyli liczbę osób pomagających zawodnikom. Błażusiak objął prowadzenie. Na 1. okrążeniu spadł jednak na koniec stawki – podczas przejazdu przez ogromne bele odpięła się klamra spinająca drzewa i uderzyła w łańcuch motocykla Polaka. Łańcuch spadł i Taddy musiał się zatrzymać, by samemu naprawić motocykl. Gdy tego dokonał, rozpoczął szaleńczą pogoń za resztą zawodników. Polak jechał szaleńczo szybko, agresywnie (na zakrętach rączką kierownicy dotykał ziemi) i na granicy ryzyka – na mecie, ku uciesze tłumu publiczności, zajął niewiarygodne 3. miejsce.
Trzeci wyścig rozpoczął się od ułatwienia trasy – z felernej górki zepchnięto część kamieni, przez co skończył się problem z blokowaniem trasy. Taddy pojechał jak błyskawica – zajął 1. miejsce z przewagą 30 s nad drugim zawodnikiem!
Wyniki rundy: 1. Ivan Cervantes (Hiszpania ) – KTM 38 pkt 2. Tadeusz Błażusiak – KTM 33 pkt 3. Fabio Mossini (Włochy) – Honda 28 pkt
Wyniki Pucharu Świata: 1. Cervantes 2. Błażusiak 3. Mika Ahola (Finlandia)
Ostatnia runda PŚ odbędzie się za 2 tygodnie w Madrycie.
– Cóż mogę powiedzieć, szczęście mi nie dopisało – powiedział Tadeusz Błażusiak. – Nie lubię narzekać, ale niestety pomysł z górką usianą kamieniami się nie sprawdził. Gdyby organizatorzy pomogli mi wypchać motocykl podczas pierwszego wyścigu, mógłbym walczyć o wygraną. Drugiego wyścigu niemal nie pamiętam – jechałem tak szybko… Nie będzie łatwo zdobyć Puchar Świata. Cervantes to świetny zawodnik, do tego ostatnia runda odbędzie się w Hiszpanii, czyli rywal będzie miał potężne wsparcie kibiców. Enduro to jednak sport nieobliczalny, dlatego zamierzam walczyć do ostatniej kropli benzyny!
żródło: informacja prasowa.
Related