Sample Image
Salon i serwis KTM Olsztyn
17 października 2009
Zmarł Michael ©paček
18 października 2009
Pokaż wszystkie

Piotr Narewski – off-roadowy american dream

 Emigracja to wciąż jeden z bardziej aktualnych tematów w Polsce. Jednym wyjazd z kraju się opłacił, innych z kolei spisał na straty. Piotr Narewskim, który dziesięć lat temu wyjechał do USA, może być zadowolony ze swojej decyzji, ponieważ świetnie realizuje się w amerykańskim off-roadzie.

 MXracer: W 2000 roku wyemigrowałeś do USA. Co było głównym czynnikiem, który zadecydował o Twoim wyjeździe?

 
Piotr Narewski: Planowałem wyjechać jedynie na rok. Po tym czasie planowałem powrót do Polski. Niestety życie tak się ułożyło, że spędziłem w USA już prawie dziesięć lat.

MXracer: Ameryka to całkiem inny świat. Twoje motocyklowe osiągnięcia sprawiają, że wydaje się, jakby motocyklistom było tam łatwiej. Czy możesz to potwierdzić?  

Życie w Ameryce nie jest wcale takie łatwe, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Trudno powiedzieć, czy motocyklistom jest łatwiej. Wszystko zależy od tego, jak kto sobie zorganizuje życie. Na pewno są tutaj większe możliwości, jeśli chodzi o pracę, dzięki czemu zakup motocykli jest troszkę łatwiejszy.

MXracer: Powiedz nam jak wyglądały początki Twojej kariery za „wielką wodą”? Czy był ktoś, kto Ci pomógł, czy też do wszystkiego musiałeś dojść sam?  

Jeśli chodzi o finansowanie zawodów, to mogłem liczyć tylko na siebie. Rozpoczynałem swoją przygodę na torze wyścigowym. Wyścigi drogowe to było coś, o czym zawsze marzyłem. Myślę, że duży wpływ miał na to mój ojciec, Edward Narewski, który w latach siedemdziesiątych startował w wyścigach. Tutaj, w USA, w przygotowaniach pomagał mi inny zawodnik, Szymon Kowalski. Tak naprawdę, to bez jego wiedzy i pomocy nie wystartowałbym na torze. W drugim sezonie startów na torze doszedłem do klasy Expert. Na tym poziomie pojawił się problem finansowy. Bez sponsorów nie dałem rady. Zacząłem szukać jakiegoś wyjścia z sytuacji. W tamtym czasie poznałem Mariusza Zientaka z Krakowa, który także mieszka w Chicago. Mariusz namówił mnie na jazdę w terenie. Przejeździłem jeden sezon rekreacyjnie i brakowało mi rywalizacji. Dlatego w lutym, w sezonie 2008, stałem już na linii startu regionalnych zawodów cross-country z serii MXC. Na początku była to amatorska klasa C. Sezon 2008 był udany. Zdobyłem tytuł mistrza sezonu. Rok później przeniosłem się do klasy B i zacząłem startować nie tylko w zawodach regionalnych Midwest Cross-country. Spróbowałem swoich sił w mistrzostwach OMA Nationals. Aktualnie po 9 rundach w OMA zajmuję 5. miejsce, a w MXC i trzecie, w klasie B. 

 MXracer: Pochodzisz więc ze zmotoryzowanej rodziny. Na motocyklu jeździsz od dziecka. Miło wspominasz m.in. motocyklowe wypady z ojcem. Czy jako dzieciak marzyłeś o karierze zawodnika?  

Zawsze marzyłem o zawodach, ale niestety w Polsce nie miałem takich możliwości. 

MXracer: Twoja droga do off-roadu była więc dosyć długa, ale jednak się udało. Ty, crossówka i tor CC… To niezłe i skuteczne połączenie. Widać to zresztą po Twoich wynikach, które zaskoczyły niejednego Amerykanina. Pochwal się naszym czytelnikom swoimi osiągnięciami.  

Tutaj właśnie muszę być skromny, bo wiele mi jeszcze brakuje. Nie mam zbyt dużego doświadczenia. Na razie jednak, na moim poziomie jestem zadowolony z wyników. W pierwszym sezonie startów pierwsze miejsce nawet w klasie C w klasyfikacji ogólnej w zawodach regionalnych to dla mnie sukces. Do końca sezonu 2009 jeszcze parę wyścigów. Miejmy nadzieję, że w klasie B, w serii regionalnej stanę na najniższym miejscu podium. W OMA Nationals, jak już wspomniałem, jestem aktualnie piąty. Mam nadzieję na czwarte miejsce, będę o nie walczył ze wszystkich sił podczas ostatniego wyścigu. Będzie to najdłuższy wyścig w sezonie. Trasa liczy sobie około 70 mil. 

MXracer: Żeby jednak wygrywać potrzebny jest też sprzęt. Ty na początku ścigania wybrałeś Yamahę – dlaczego? Powiedz nam też coś na temat jej przygotowania do zawodów, bo nie jest to raczej seryjna off-roadówka?

Tak, to prawda. Na początku wybrałem Yamahę YZ450F. Jednak po przeniesieniu się do klasy B stwierdziłem, że lepszy byłby motocykl dwusuwowy. Aktualnie jeżdżę na KTM 300 XC z 2009 roku. Nie ukrywam, że była to dla mnie bardzo dobra zmiana.

MXracer: „Przyjechał gdzieś tam z Europy i robi show”. Jakie były reakcje konkurencji, na Twoje znakomite występy? 

Jeśli chodzi o konkurencję, to wszyscy wiedzą, że nie jestem z Ameryki. Często przyjeżdżam na zawody z innymi Polakami, którzy też próbują sił w cross-country, ale w klasie C. Główny organizator i założyciel United Offroad Racing – Bill Gusse ‑ mówi na naszą grupę „Polish Mafia”. Nie można jednak użyć słowa show. Od robienia show są zawodnicy z klasy PRO, tacy, jak Paul Whibley, Jimmy Jarrett i inni. 

MXracer: Bez pracy nie ma kołaczy. Jesteś bardzo zapracowanym człowiekiem, a do tego jeszcze te treningi. No właśnie, jak wygląda to w Stanach? Jakiś czas temu odbyło się zgrupowanie szkoleniowe z udziałem polskich zawodników i miało miejsce na Florydzie. Wśród riderów był m.in. Paweł Nowicki i, jak sam powiedział, „to całkiem inny świat”. Macie możliwość m.in. treningów na wielu, znakomitych torach jak i na halach. Słyszałem, że przed sezonem skorzystałeś z tego drugiego wariantu?  

Jeśli chodzi o możliwości trenowania, to mogę spokojnie powiedzieć, że są nieograniczone. Praktycznie każdy weekend, w który nie mam zawodów, trenuję w lesie. W promieniu 150 mil od Chicago jest wiele prywatnych miejsc, w których można znaleźć dosłownie wszystkie rodzaje terenu i przeszkód do jazdy off-road. Wstęp na taki teren kosztuje około 20-25$ za dzień. Niektóre parki off-road są otwarte przez cały rok. W ostatnią zimę trenowałem w hali na torze typu supercross oddalonym od Chicago o 60 mil. Bywałem tam przynajmniej raz w tygodniu. W tym roku będę miał większe możliwości. W południowej części Chicago powstaje właśnie nowa hala z torem crossowym. Tor ma około 500 metrów długości. W związku z tym, że właścicielami są Polacy, miałem możliwość przetestowania toru jeszcze przed oficjalnym otwarciem, które odbędzie się za parę tygodni. Właśnie w tym miejscu będę trenował przez całą zimę, żeby przygotować się do sezonu 2010. W następnym sezonie będę startował w cross-country w barwach Chicago MX&ATV, bo tak właśnie nazywa się to miejsce. Warunki współpracy są już ustalone i myślę, że będzie to korzystne zarówno dla mnie jak i dla właścicieli toru. Zapraszam więc na stronę internetową www.chicagomxatv.com.

MXracer: „Na razie mój wkład własny w ten sport jest większy niżeli zyski” – to Twoje słowa. I tutaj mały powrót do początku. Każdemu się wydaje, że zawodnik, który odnosi spore sukcesy w sportach motorowych, to po prostu „z tego żyje”, a w Ameryce to już w ogóle – pełen wypas. A jak ma się to do rzeczywistości?  

Jeśli chodzi o zyski, to mogą na nie liczyć jedynie czołowi zawodnicy z klasy PRO lub tacy, którzy mają kontrakty ze sponsorami i robią to zawodowo.

MXracer: Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak dalej potoczyłaby się Twoja kariera w Polsce – czy mógłbyś osiągnąć to, co tam? 

Myślę, że nie można tutaj mówić jeszcze o karierze, ale wydaje mi się, że w Polsce nie miałbym takich możliwości – chociażby ze względu na ograniczenia finansowe.

MXracer: Jako człowiek z pewnym doświadczeniem powiedz, czego brakuje u nas – w Polsce, żeby motocross, enduro czy też CC były sportami tak rozpowszechnionymi jak w Stanach?

Wydaje mi się, że brakuje przede wszystkim tradycji oraz miejsc, w których można by trenować lub uczyć się jeździć. W USA takich miejsc jest naprawdę dużo, niezależnie w jakiej części kraju się mieszka.

 MXracer: Jesteś zadowolony z tego, co robisz – co z resztą widać. Ale czy w tym ciągłym zabieganiu, wyjazdach masz chwilę na życie prywatne? Co na to Twoi najbliżsi – dziewczyna, przyjaciele, rodzina?  

Życie prywatne jest w pewien sposób podporządkowane i przystosowane do zawodów. Dziewczyna jest już obecnie moją żoną. Tak więc jest moim najlepszym kibicem, fotografem. Agata jeździ ze mną na wszystkie zawody, jeśli tylko nie koliduje to z jej pracą w banku.

MXracer: To gratuluję! Zbliżając się jednak do półmetka. Powiedz nam jeszcze, ale szczerze – czy tęsknisz za Polską? Chciałbyś wrócić, czy resztę swojego życia wiążesz już z USA? 

Są momenty w moim życiu, że chciałbym spakować się i wrócić do Polski. Mogę szczerze powiedzieć, że czasem tęsknię. Mimo to nie wybieram się na razie na stałe do Polski. Spędziłem w USA dziesięć lat i zorganizowałem sobie życie w taki sposób, w jaki lubię. Boję się, że w Polsce byłoby inaczej. Pamiętam ten kraj z czasów, kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami. Nie mam więc pojęcia, jak teraz wygląda tam samodzielne, dorosłe życie.

MXracer: Dzięki Piotrze za chwilkę czasu i za wyczerpujące odpowiedzi. Cała ekipa redakcji motormax.pl życzy Tobie samych sukcesów, realizacji wyznaczonych celów i bezpiecznego zakończenia sezonu.  

Ja też dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam wszystkich czytelników motormax.pl i zachęcam do uprawiania sportów motocyklowych. Zapraszam też na moją stronę internetową: www.narewski.net. 

Autor: Łukasz „MXracer” Kręcichwost

źródło: www.motormax.pl

Partnerzy

facebook youtube