Tadeusz Błażusiak, zawodnik fabryczny KTM, zdominował Grand Prix Włoch w Genui. To były kolejne perfekcyjne zawody Polaka, który w tym sezonie ma już na swoim koncie tytuł Mistrza Ameryki.
Błażusiak mimo kontuzji kolana („pamiątka” z finałowej rundy Mistrzostw Ameryki w Las Vegas) spisywał się rewelacyjnie. Zaczęło się od czasówki, w której Polak wykręcił rekordowy czas okrążenia – jako jedyny z całej stawki przełamał granicę 1 min 20 sekund, osiągając niesamowite 1:15.969. Kolejny w stawce był Szwed Joachim Ljungren z czasem 1:20.506.
Następnym etapem był awans do finału. Tu Taddy również nie zawiódł, pewnie wygrał kwalifikacje, zostawiając drugiego w swojej grupie kwalifikacyjnej Dougiego Lampkina 32 sekundy z tyłu.
Po tak dobrym początku zawodów przyszedł czas na trzy wyścigi finałowe (Grand Prix w Halowym Enduro składa się, zgodnie z regulaminem FIM, z 3 finałów – formuła podobna jak w motocrossie).
Pierwszy finał należał w pełni do Polaka. Tadeusz objął prowadzenie po rewelacyjnym starcie i nie oddał go aż do linii mety. Drugi finał również zakończył się zwycięstwem Tadeusza, ale jego przebieg nie był już tak oczywisty jak poprzednio. Błażusiak wystartował drugi z bramek, za zeszłorocznym zwycięzcą Pucharu Świata Ivanem Cervantesem. W jednym z zakrętów, gdy Polak przymierzał się do wyprzedzenia Cervantesa, dostał prosto w kask ogromną ilością błota, które wyleciało prosto spod rozpędzonego koła Hiszpana. Błoto szczelnie zakleiło gogle Błażusiaka, który „oślepiony” przestrzelił zakręt i, ponieważ nie mógł sobie pomóc prawą nogą w zakręcie (Tadeusz jechał z kontuzjowanym kolanem – naderwane wiązadła), z pełnym impetem uderzył w ziemię na ostrym, kamienistym zakręcie. Ten upadek kosztował Tadeusza kilka pozycji, ale, jak na górala przystało, Taddy szybko pozbierał się i zaczął gonić liderów. Reszta drugiego finału była nieprawdopodobna i upłynęła pod znakiem Błażusiaka, rewelacyjnie nadrabiającego stratę po upadku z pierwszego okrążenia. Tadeusz przy wiwacie publiczności pierwszy przejechał linię mety. Trzeci finał również należał do Polaka, który wystartował z bramek na drugiej pozycji, a następnie bezpiecznie objął prowadzenie i spokojnie utrzymał je do mety.
Tadeusz: Nie chcę brzmieć, jakbym narzekał, ale naprawdę start w Pucharze Świata z bardzo bolesną kontuzją kolana nie jest łatwy. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu zawodów, ale nie był to dla mnie łatwy start. Dwa tygodnie nie siedziałem na motorze i cały ten czas przeznaczyłem na rehabilitację kolana – dlatego przyjazd do Włoch i wygrana wszystkich trzech finałów jest dla mnie wielką radością.
Nie czułem się rewelacyjnie podczas pierwszego treningu na czas, ale po krótkiej chwili złapałem rytm i wszystko zagrało idealnie. Szczerze mówiąc, naprawdę dużym wyzwaniem dla mnie były wszystkie prawe zakręty – ponieważ nie mogłem używać prawej kontuzjowanej nogi. Ogólnie jestem bardzo zadowolony.
W następnym tygodniu wylatuję na miesiąc do Australii. Pierwsze kilka dni przeznaczę na rehabilitację kolana, a następnie „atakuję” australijskie tory motocrossowe.
Klasyfikacja Grand Prix Włoch:
1. Tadeusz Błażusiak – POL, KTM
2. Ivan Cervantes – ESP, KTM
3. Joakim Ljungern – SWE , Husaberg
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata (po dwóch rundach):
1. Tadeusz Błażusiak 90 pkt.
2. Ivan Cervantes 58 pkt.
3. Joakim Ljungren 44 pkt.
źródło, foto: www.taddy.pl