Tym razem nikt nawet nie miał szans z Roczenem, który wygrał drugi raz z rzędu. Ken absolutnie zdominował wyścig finałowy klasy SX450 i dorzucił do tabeli komplet punktów podczas drugiego startu w Indianapolis. Zawodnik Hondy wcześnie wyprzedził Justina Barcię, który zaliczył holeshota, i prowadził na początku wyścigu. Roczen jechał jak natchniony i bezpiecznie dowiózł swoje prowadzenie do mety. Barcia twardo trzymał się na drugiej pozycji i taki wynik udało mu się utrzymać do końca.
Eli Tomac, który zaliczył kolejny słaby start, zaczynał od dziewiątego miejsca, ale stopniowo przebijał się przez stawkę i odrabiał straty. Zdołał dotrzeć do trzeciego miejsca i mimo prób ataków na Barcię, na takiej pozycji ukończył wyścig. Dobrego startu nie miał również Cooper Webb, który wyszedł z bramki jako jedenasty. Jednak Cooper mocno parł do przodu i udało mu się ukończyć na czwartym miejscu.
Za nim uplasowali się: Aaron Plesinger, z najlepszym, jak do tej pory, wynikiem w klasie SX450, Adam Cianciarulo, który przez dłuższy czas jechał trzeci i Zach Osborne, dla którego nie był to specjalnie udany wieczór. Marvin Musquin był dopiero 11., po fatalnym starcie z 16. pozycji. Dylan Ferrandis uzyskał dziewiąty czas, a Malcolm Stewart po upadku na whoopsach dojechał na metę dziesiąty.
Na starcie nie zobaczyliśmy Jasona Andersona, który zwichnął palec podczas kwalifikacji. W tym momencie nie wiadomo, czy Jason wystartuje jeszcze w Indianapolis w najbliższa sobotę, czy dopiero zobaczymy go w Orlando.
W klasie SX250 East na starcie nie zobaczyliśmy Jetta Lawrence’a. Jett zdecydowanie nie może zaliczyć drugiej rundy w Indianapolis do udanych. Najpierw upadł podczas treningu, a później podczas kwalifikacji. W tym drugim starciu z ziemią ucierpiał jego bark. Jett powalczył jeszcze o wejście do finału w LCQ i nawet wygrał, ale zdecydował się nie startować z powodu bólu.
Świetny wyścig zaliczyli dwaj zawodnicy Yamahy. Colt Nichols wygrał trzeci raz z rzędu,a Cristian Craig był drugi. Po raz drugi na podium w tym sezonie stanął Michael Mosiman. Michael rozpoczął wyścig od zgarnięcia holeshota i przez dłuższy czas prowadził. Niestety dublowany zawodnik wywrócił się tuż przed nim w sekcji rytmicznej i Michael musiał ostro hamować. Udało mu się go nie rozjechać, ale i tak Max Miller, bo to on leżał na ziemi, oberwał. Prawda jest taka, że gdyby nie refleks Mosimana, cała sytuacja mogłaby się skończyć znacznie gorzej.
W tym czasie na prowadzenie wyszedł Nichols, a niedługo potem również Craig wyprzedził Mosimana. Craig próbował dogonić kolegę z zespołu, jednak z marnym skutkiem.
Nichols został bardzo zaskoczonym zwycięzcą, ponieważ flaga z szachownicą pojawiła się o okrążenie za wcześnie. Mimo iż był nieco zdezorientowany, Nichols bardzo chętnie przyjął wcześniejsze zwycięstwo.
Czwarte miejsce zajął Jo Shimoda, który został złapany przez karambol w pierwszym zakręcie, zaczynał wyścig z końca stawki i musiał się mocno napracować, aby dojechać do tej pozycji.
Zdjęcia: Feld Entertainment, Inc.
Więcej o serii znajdziecie na STRONIE.