Przed rundą w Orlando, Cooper Webb tracił zaledwie 16 punktów do Kena Roczena. Czy to mało, czy dużo? Wszystko zależy. Webb jednak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko może zmienić się jak w kalejdoskopie, a wyniki siódmej rundy AMA Supercrossu mogą mieć znaczący wpływ na dalszy rozwój wypadków.
Mistrz AMA Supercrossu 2019 tym razem był w stanie pokonać swojego rywala. Na ten moment Roczen i Webb jadą tak, że wygląda na to, że w tym sezonie walka o tytuł może być dwuosobowa. Zwłaszcza, że Eli Tomac zaliczył kolejny zły start i zakończył rundę na piątym miejscu. Aktualnie Tomac traci do Roczena w tabeli 29 punktów.
Webb wystartował na czwartym miejscu za Zachem Osbornem, Justinem Braytonem i Kenem Roczenem, którzy jechali na prowadzeniu. Osborne popełnił błąd na whoopsach, który wyprowadził Braytona na czoło. Podczas gdy Roczen zmagał się z Braytonem, Webb rzucił się i wyprzedził obu. To pierwszy raz, kiedy Webb prowadził w tym roku przez znaczącą liczbę okrążeń i tym razem to on musiał radzić sobie z presją wywieraną przez Roczena. Ken trzymał się cały czas blisko, próbował atakować, ale Cooper wytrzymał i wygrał. Tym razem to on miał 0,9 sekundy przewagi nad zawodnikiem Hondy.
Bitwa o trzecie miejsce była bardzo zacięta. Osborne wypadł z niej na początku wyścigu i mocno spadł w stawce. Potem pozbierał się i jechał po swoich liniach, co mu pomogło zacząć odrabiać straty. W międzyczasie Justin Barcia jechał bardzo dobrze, utrzymując trzecie miejsce i przez chwilę wywierając silną presję na Roczenie. Potem #51 omal nie upadł na whoopsach, ale spektakularnie się wybronił. Przedzierający się do przodu stawki Osborne wyprzedził go i nie pozwolił się wyprzedzić ponownie. Barcia zajął czwarte miejsce, a Tomac zaczynający wyścig z jedenastego miejsca ukończył na piątym miejscu. Trzecie miejsce w Orlando, to pierwsze podium Osborne’a w tym sezonie.
Walka tuż za pierwszą piątką była bardzo zacięta. Aaron Plessinger po raz kolejny zaliczył solidny finisz na szóstym miejscu, a Marvin Musquin zaliczył kolejny fatalny start, zajmując ostatecznie siódme miejsce. Musquin musiał mocno walczyć, aby wyprzedzić Jasona Andersona, który jechał lepiej w Orlando, niż w którejkolwiek rundzie od startu sezonu, ale i tak ukończył na ósmym miejscu za Musquinem. Malcolm Stewart był dziewiąty, a Adam Cianciarulo dziesiąty. Brayton ukończył na 11. miejscu po tym jak na początku prowadził. Dean Wilson wrócił po złamaniu palca i ukończył na 12. pozycji. Również Shane McElrath wrócił na tor po raz pierwszy w 2021 roku i podczas kwalifikacji wyglądał na bardzo szybkiego, ale stracił moc na ostatnich okrążeniach finału i ukończył jako 17.
W klasie SX250 East byliśmy świadkami mocnego powrotu Jetta Lawrence’a. 17-letni Australijczyk wygrał drugą rundę sezonu, ale niestety później, w kolejnych kilku przerabiał różnego rodzaju dramaty, od okropnych startów po wypadki i kontuzję barku. W Orlando zaliczył bardzo dobry start i jechał wystarczająco szybko, aby powstrzymać ataki lidera serii Colta Nicholsa do końca.
Nichols na początku wyścigu mocno gonił Lawrence’a, ale następnie prawie rozbił się na potrójnym skoku. Próbował do końca, ale nie był w stanie wyprzedzić Lawrence’a, chociaż dublowani zawodnicy i błędy sprawiły, że Nichols był blisko na ostatnim okrążeniu.
Nichols dodał kilka punktów do swojego wyniku w tabeli, zwiększając przewagę nad kolegą z zespołu Christianem Craigiem. Craig o mały włos wypadłby z wyścigu o tytuł mistrzowski całkowicie. Podczas kwalifikacji, w których prowadził, zaliczył poważny upadek i doznał urazu ręki. Christian musiał walczyć o awans do finału w LCQ. Szczęśliwie dla niego wygrał i mógł wystartować w wyścigu głównym, gdzie po stonowanej jeździe udało mu się zając trzecie miejsce.
Więcej o serii znajdziecie na stronie AMA Supercross.