Mój przyjaciel piasek
Kroniki Rajdu Dakar emitowane na antenie Telewizji Polskiej, na których dziennikarze pokryci kurzem relacjonują przebieg kolejnego dnia rywalizacji, nie są imitacją. – Piasek i kurz towarzyszą nam wszędzie – zauważył Paweł Paterek. – Pustynny piasek wciska się nawet do namiotów, w których spaliśmy. Zresztą sen to tylko teoretyczne pojęcie. W przeszłości zdarzyło się, że nawet nie zmrużyliśmy oka, czekając na powrót polskich zawodników, z którymi chcieliśmy przeprowadzić wywiady. Zapamiętałem szczególnie jeden taki przypadek. Krzysztof Hołowczyc miał awarię na trasie jednego z etapów. Nie mieliśmy informacji, o której może dotrzeć do bazy. W końcu, o godzinie 5 nad ranem trafił szczęśliwie do celu. Po krótkim, bo zaledwie dwugodzinnym, odpoczynku udało nam się z nim porozmawiać. Zresztą takie wywiady nie należą do łatwych również z innego powodu. Obóz Dakaru pochłania obszar kilku hektarów, dlatego rozmowa z zawodnikiem wymaga często 2-3 kilometrowej wędrówki.
Tajemniczy środek transportu
Gdyby nie Dakar, to pewnie Paweł Paterek nie miałby okazji poznać takiego skrawka Afryki. – Miejsca, w którym były rozgrywane poszczególne odcinki, na długo zapadły w pamięci uczestników i dziennikarzy – wspomniał. – Obok świetnie przygotowanego rajdu, toczyło się normalne życie. I nie było to życie kolorowe, ponieważ w tamtych regionach dominuje skrajne ubóstwo. Właściwie od kilkuset lat niewiele się tam zmieniło. Mijaliśmy miejscowości, w których samochód wciąż był tajemniczym środkiem transportu.
Finansowe bankructwo
Dakar 2008 nie doszedł do skutku ze względu na groźbę ataków terrorystycznych. Był to dramat nie tylko organizatorów, ale również wielu uczestników. – Oni mieli świadomość, że w kolejnej edycji może ich zabraknąć – wyjaśnił dziennikarz TVP Sport. – Zdawałem sobie sprawę, że jestem naocznym świadkiem historii. Należy pamiętać, że uczestnictwo w rajdzie wymaga ogromnych nakładów finansowych. Nic dziwnego, że zawodnicy byli zrozpaczeni i bezradni. Dla wielu z nich odwołanie Dakaru 2008 oznaczało finansowe bankructwo. Wystarczy porównać listy uczestników z przyszłorocznym rajdem, aby zwrócić uwagę dla kogo skończyło się to źle.