Sebastien Pourcel niefortunnie zakończył swój występ w ostatniej rundzie motocrossowych mistrzostw Gwadelupy, która odbyła się 14 grudnia. Już podczas pierwszego biegu zaliczył spotkanie z podłożem, przez co doznał kontuzji ramienia i biodra. Po niezbyt udanym występie na Karaibach czeka go teraz miesiąc przymusowego „urlopu”.
Pourcel pojechał na zawody razem z kilkom innymi francuskimi zawodnikami, m.in. z kolegą z teamu, Maximem Emerym, i Jeremym Tarroux. Francuza zachwyciła karaibska pogoda, całkiem nieźle radził sobie na treningach. W niedzielnym wyścigu prowadził, do chwili upadku na drugim okrążeniu. We wtorek pechowy rider wrócił do Francji.
Pourcel: Upadek nie wyglądał groźnie, ale dość niefortunnie wylądowałem na lewą stronę. Nie mogłem poruszyć ani ręką, ani nogą. Lekarze w Pointe-à-Pitre nastawili ramię i biodro, ale najbliższy miesiąc będę odpoczywał. W styczniu chciałem trenować w USA, ale będę musiał zmienić swoje plany i zostać w Europie. Kontuzje są częścią tego sportu, mogą się przydarzyć każdego dnia, na każdym treningu. Nie zmieni to jednak faktu, że w przyszłym sezonie będę walczył o tytuł, oczywiście przy pełnym wsparciu od Kawasaki. Po sesji treningowej w Japonii mogę powiedzieć, że za trzy miesiące będę gotowy to startu w GP.
tłumaczenie: Asia, MotoX.com.pl
źródło: www.motocrossmx1.com
foto: actu.esprit-racing.com