Sample Image
Nowości off- road Honda 2009 już w salonach
20 grudnia 2008
Sample Image
Odliczanie do Dakaru
21 grudnia 2008
Pokaż wszystkie

Yamaha WR 250X SM

Sample Image
Sample Image Gdy na początku tego roku, utwierdzeni powszechnymi opiniami, zdecydowani na zakup Suzuki DR-Z400SM klienci udali się tłumnie do salonów czekało ich niemiłe rozczarowanie. Z rynku europejskiego zniknął bowiem obiekt ich marzeń, który przegrał z unijnymi normami czystości spalin, a dla zamydlenia oczu Suzuki zaproponowało „coś” w zamian czyli DR-Z125SM bardziej budzące żałość i współczucie niż kojące ból. W tym samym czasie Yamaha zaproponowała model WR250X, czyli gotowe, lekkie supermoto z przeznaczeniem do poruszania się po drogach publicznych.

Sample Image Jednym z czynników hamującym popyt na tę maszynę w naszym kraju była niewątpliwie jej wysoka cena, która w dniu premiery oscylowała w granicach 25000pln.Innym powodem mógł być fakt zastosowania silnika o pojemności zaledwie 250ccm. Już na pierwszy rzut oka już widać, że konstrukcja Yamahy jest nowocześniejsza niż porównywanej doń Suzuki. Rama jest aluminiowa, zbiornik plastikowy, z tyłu przyświeca diodowa lampa. Szyku dodają też tarcze hamulcowe w stylu „wave”.
Subiektywnie wygląda to zdecydowanie ładniej, a do pełni szczęścia brakuje mniejszego przedniego błotnika. Zagłębiając się dalej w miejscu kranika i dźwigni ssania odnajdujemy układ wtryskowy Mikuni, a na bardziej subtelnych niż DR-Z lecz mniej przejrzystych „zegarach” przydatną kontrolkę rezerwy. Dodatkowo z danych technicznych dowiadujemy się, że „fura” ma zawory ssące z tytanu, sprężanie 11,8:1 i kręci się ponad 10k obrotów. Motocykl przyspieszał niezwykle płynnie i wydawał się docierać do setki nie wiele później niż o 10KM mocniejszy i 10kg cięższy dr-z.
Sample Image Kształt kanapy zachęcał do zajęcia pozycji niemal na baku, a jej szerokość i profil sugerował, że nawet na dłuższą metę może to być wygodne miejsce. W ruchu typowo miejskim WR czuła się jak u siebie. W warszawski korek wchodziła z gracją i lekkością tańczących z gwiazdami. Wszelkie najbardziej wyszukane manewry miedzy sterczącymi w miejscu samochodami były dziecinnie proste i bezkolizyjne. Do poruszania się z prędkościami bliskimi 100km/h wystarczyło używanie 3 biegu, który prosił o zmianę dopiero przy 115. Czwórka pozwalała rozpędzić się o kolejne 15km/h, jednak wrzucenie piątki powodowało już niewiele zmian.
Nie wyjaśniło się jednak co producent miał na myśli, bo przy zastosowanych przełożeniach raczej użyteczność szóstki była w okolicach 150km/h, co biorąc pod uwagę moc i aerodynamikę było nieosiągalne.Miłym zaskoczeniem, był fakt, że po paru godzinach w siodle WR nie czuć było w dole pleców przebytych kilometrów. Tylko dźwięk dobywany z tłumika, który na początku brzmiał ciekawie zaczął już denerwować, zwłaszcza po tym jak w trakcie testu okazał się identyczny z tym generowanym przez skuter o tej samej pojemności.
Motocykl idzie z gazu do pionu bez specjalnego ociągania się, ale pod warunkiem, że wstrzelimy się odpowiednie obroty. Na seryjnych przełożeniach uniesienie przodu z dwójki jest sztuką trudną o ile wręcz nieosiągalną. Jak już uniesiemy koło na odpowiednią wysokość to utrzymanie motocykla w tej pozycji i manewrowanie przychodzi naprawdę łatwo.Na ulicznych zakrętach i w głębszych złożeniach, mimo opon zużytych w 110 procentach, WRka prowadzi się całkiem zacnie, dając kierowcy dużo frajdy.
Sample Image Własności torowe mogliśmy sprawdzić jedynie na śliskim i bardzo krętym torze gokartowym. Z toru gokartowego przenieśliśmy się w teren, sprawdzając po drodze co warte są japońskie kucyki. Oczywiście nie ma mowy, aby jakiś samochód utrzymał się za startującą WRką, dlatego do porównania postawiliśmy ją obok DR-Z 400 SM. Czyli 30 niebieskich samurajów wobec 40 żółtych. Startujemy podobnie jak na zawodach, czyli na zgaśnięcie czerwonego. Puszczam sprzęgło i … dziwie się, że o 10 rano jest jeszcze księżyc. Zlekceważyłem moc Yamahy i zanim „liznąłem” klamkę sprzęgła, aby opuścić koło Kildow zdążył mnie wyprzedzić o 3/4 motocykla. Jednak nie udało mu się powiększyć przewagi i w efekcie czego do 120 km/h lecieliśmy lampę w lampę. Miłe zaskoczenie. Pełen test znajduje się na stronie: www.supermoto.pl
więcej na: www.supermoto.pl

Partnerzy

facebook youtube