Kevin Ferrari, nadzieja włoskiego teamu DaBoot nie żyje

Nie od wczoraj wiadomo, że Freestyle Motocross to sport, który poza tym, że bardzo widowiskowy, potrafi być też śmiertelnie niebezpieczny. Jeremy Lusk, Eigo Sato, Jim McNeil, Jeff OX Kargola, Caleb Moore, Tyrone Gilks… Niestety w czwartek wieczorem do tego grona dołączył Kevin Ferrari. 24-letni włoski zawodnik, świetnie zapowiadająca się nadzieja teamu DaBoot i niesamowity, pozytywnie do życia nastawiony człowiek.

Kevin, którego trenerem i mentorem był Massimo Binaconcini, dopiero zaczynał zaznaczać swój ślad na arenach międzynarodowych startując w Mistrzostwach Europy, czy jak w maju ubiegłego roku reprezentując razem z Massimem i Leonardo Finim Włochy podczas Freestyle of Nations.

Poza startami w zawodach Kevin prowadził program w telewizji „Born to jump”, czynnie uczestniczył w akcjach organizowanych przez DaBoot: słynnej już Mototerapii i Riders4Riders oraz występował w show Masters of Dirt. Dodatkowo brał udział w pokazach Flic Flac MotoX, organizowanych przez team FMX4EVER części programu nowoczesnego cyrku. Jakkolwiek skojarzenia z cyrkiem źle by nie brzmiały, to Jimmy Verburgh i jego zawodnicy przykładają za każdym razem sporo uwagi do bezpieczeństwa. W tych samych pokazach, wspólnie z Kevinem występowali także Bartek Ogłaza i Marcin Łukaszczyk.

Czwartkowy wypadek zdarzył się podczas treningów do Flic Flac MotoX, które było częścią 39 Międzynarodowego Festiwalu Cyrkowego. Około 22.30 Kevin najechał na rampę i niedokręcił Backflipa. Konsekwencje tego wszystkiego przy lądowaniu na mobilne lądowanie okazały się być tragiczne w skutkach. Jak potwierdzili organizatorzy Kevin zginął na miejscu.

Jest nam bardzo trudno uwierzyć, że zawodnik, który dopiero zaczął swoję przygodę z zawodami dużego formatu i miał przed sobą tak wiele, już nigdy nie pojawi się w pit parku dzieląc się swoją pozytywną energią i zarażając wszystkich na około swoim  uśmiechem…

Ciao Kevin ci mancherai, Ride in Peace!

{youtube}BHQc-NsdvCU{/youtube}

Ruda